Szczerze podziewa wszy nie wiedziałam kompletnie gdzie jestem. Wszędzie było ciemno, nie widać było żadnych gwiazd ani księżyca były one przysłonięte ciemnymi chmurami. Poczułam się jak w jaskini, w której byłam więziona dlatego widać było u mnie przerażenie i strach. Pociechą dla mnie była świadomość że mam ze sobą kompana. Nie wykazał on żadnych uczuć dlatego też nie mogłam się dostać do jego umysłu.
-Może powinniśmy poczekać aż wzejdzie słońce ? - zasugerowałam pytanie licząc, że odpowiedź będzie pozytywna
-Hmm, nie jest tu zbyt bezpiecznie powinn...
Nagle przerwał, gdy zauważył, że moje oczy zaczynają zmieniać kolor oraz świecić. Wilk podbiegł do mnie
-An, co się dzieje? - wtedy oczy powróciły do normalnego stanu
-Nic, idziemy tędy
Doświadczyłam wizji przy której dowiedziałam się w którą stronę mamy iść. Widziałam, że nie podobało się to Vanitasowi
-Skąd wiesz, że w dobrą stronę idziemy?- zapytał zirytowany
-Nie wiem. Mam takie przeczucie
Przez resztę podróży Van się nie odezwał. Zastanawiałam się czy nie zacząć jakiejś rozmowy, ale oboje już byliśmy zmęczeni chodzeniem. W oddali zauważyłam znajomy widok. Było to wejście do jaskini. Z ulgą weszliśmy do środka, wszyscy już spali.
-Słuchaj przepraszam za to oprowadzanie. Najwyraźniej jestem w tym słaba - odpowiedziałam z lekkim wstydem
-Nieważne, było nawet fajnie
-Kłamiesz - uśmiechnęłam się do niego
-Tak - odwzajemnił uśmiech
Poszłam się położyć i wnet zasnęłam.
[Vanitas?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz